piątek, 15 marca 2013

"Zerwana więź"

Praca dotarła do finału ogólnopolskiego konkursu
"Młodzi przeciwko patologiom społecznym"


„Zerwana więź”

            Odgłos tłuczonego szkła i krzyk matki wyrwał Magdę z niespokojnego snu. Rozpoczynał się rześki poranek, zapowiadający piękny dzień, jednak niemiła pobudka przekreśliła tę możliwość. Wkładając pospiesznie poplamione kapcie udała się do zdemolowanej kuchni. Matka z poplamionymi krwią dłońmi leżała na podłodze, odbierając kolejne ciosy od pijanego męża.
- Przestań! Zostaw ją! Widzisz w jakim jest stanie?! Opanuj się! – Magda odciągnęła pijanego ojca od matki. Odwracając się, mężczyzna spojrzał na córkę z wyrzutem. W końcu rzucił butelkę, którą trzymał w dłoni i udał się do pokoju, zatrzaskując za sobą drzwi.
Magda uklękła przy matce. Poklepała ją po policzku, na szczęście była przytomna. Szybko doskoczyła do telefonu, zadzwoniła po pogotowie. Matka protestowała. Nie chciała jechać do szpitala. Z wielkim wysiłkiem lekko podniosła się z zakrwawionej podłogi, chcąc powstrzymać córkę, jednak zemdlała.
Po przeprowadzonych badaniach okazało się, że Aurelia ma całe ciało w siniakach, wstrząśnienie mózgu i pokaleczone ręce, na których będzie widać ślady kłótni z mężem.
Magda siedziała ze spuszczoną głową w wąskim korytarzu, kiedy usłyszała kroki. Gwałtownie podniosła głowę i ujrzała go. Jak zwykle jej ojciec nie był trzeźwy.

***
            Dziewczyna wyrwana z koszmarnego snu pospiesznie założyła kapcie i udała się w stronę sypialni rodziców. Zajrzała do niej, ale zobaczyła ich wtulonych w siebie. Uspokoił ją ten widok, jednak cały czas była roztrzęsiona po swoim dosyć dziwnym śnie. Od kilku tygodni, zaraz po zaśnięciu, jej wyobraźnia podsuwała jej dosyć dziwne obrazy. Była pewna, że to wszystko związane jest ze śmiercią swojej młodszej siostry.
            Cztery lata temu, podczas wakacyjnej wyprawy rodziny Markowskich zdarzył się nieszczęśliwy wypadek. Młodsza z dziewczynek, wówczas sześcioletnia Zuzia, wyprzedziwszy swoich rodziców i siostrę, pobiegła w stronę lasu. Biegała pomiędzy drzewami, szczęśliwa, że jest tak blisko natury, kiedy zza pleców małej dziewczynki nagle pojawił się rozpędzony samochód terenowy. Wielkie auto przytrzasnęło wątłe ciałko dziewczynki. Nie było szans na ratunek. Sprawca pospiesznie odjechał z miejsca zdarzenia, zostawiając za sobą chmurę kurzu.
Tragiczna śmierć najmłodszej córki wstrząsnęła całą rodziną Markowskich. Nikt nie spodziewał się, że długo wyczekiwane wspólne wakacje przyniosą tak tragiczne żniwo.
Minęło już cztery lata od tego zdarzenia, jednak chłodne relacje pomiędzy rodzicami a Magdą nie poprawiły się. Nikt za bardzo nie interesował się jej ocenami, znajomymi, pasjami.

***
            Chorą atmosferę w domu Magda odreagowywała w szkole. Jej gimnazjum, oddalone od domu o dziesięć minut drogi samochodem, było jedną z lepszych placówek w województwie. Niewielkie klasy, wspaniali nauczyciele… Idealne miejsce do rozwijania swoich pasji.
Lęk przed pogorszeniem się kontaktów z rodzicami, brak bratniej duszy, niemoc w osiągnięciu celu to przyczyny, dla których Magda terroryzowała swoją klasę.
Każda osoba, z którą dziewczyna miała do czynienia, ustępowała jej.
Jednak w klasie pozostał jedyny kozioł ofiarny. Kaśka, bo tak miała na imię ta dziewczyna, wielokrotnie prosiła osoby ze swojego najbliższego otoczenia o pomoc, jednak każdy pozostawał głuchy na tę prośbę.
Wszystko zaczęło się od tego, że Kasia już od pierwszych dni szkoły w gimnazjum doskonale radziła sobie z każdym przedmiotem, co nie spotkało się z aprobatą dyktatorki. Jako jedyna z klasy postanowiła zatruć swojej przeciwniczce życie, dlatego że nienawidziła konkurencji.

***
            Upokarzanie Kasi, popychanie na przerwach, wkładanie pogniecionego papieru do kanapek – były to jedne z najlżejszych metod działania grupy Magdy, bo od kilku tygodni nie działała w pojedynkę. Spośród osób, które jej uległy stworzyła wokół siebie grupę, która postępowała wedle jej życzenia.
            Kasia nigdy nie miała w sobie dość siły, by powiedzieć dość swoim oprawcom.
Od zawsze była nieśmiała, a lęk pogłębiał tę wadę. Nigdy nie powiedziała złego słowa na swoją klasę. Kiedy rodzice pytali ją o szkołę, zawsze opowiadała o tym, jak jest dobrze, jakich ma wspaniałych kolegów i koleżanki.
- I co? Kiedy zapłacisz nam za obecność? Bo przebywanie w naszym towarzystwie jest płatne! – W słuchawce zagrzmiał znajomy Kasi głos. Od kilku dni odbierała podobne telefony. Wszystkie były od Magdy. Zawsze żądała pieniędzy, jednak Kasia nigdy nikomu nie powiedziała o telefonach.
Nikt w szkole ani w domu nie zauważył zmiany w zachowaniu dziewczyny. Stała się rozdrażniona, łatwo się denerwowała, zapominała się, nie była przygotowana na lekcje. Wyraźnie można było zauważyć, iż nie jest to jej naturalne zachowanie.
A ona tak potrzebowała wsparcia! Nikt nie zainteresował się jej samotnością w klasie, kiedy to wszyscy odwrócili się od niej, gdy Magda zwyzywała ją od najgorszych, gdy nie przyniosła dla niej swojego aparatu. Nikt nie zwrócił uwagi na częste siniaki, które powstawały wskutek popchnięć czy przypadkowego uderzenia ze strony oprawców.
Problem rósł, dziewczyna coraz bardziej zamykała się w sobie. Z bardzo dobrej uczennicy, która rozwijała się w każdej dziedzinie, stała się szarą myszką.

***

            Każdego dnia Magda coraz bardziej starała się zaszkodzić Kaśce. Zawsze znalazła pretekst, by jej dokuczyć, a dziewczyna, ile razy ją zobaczyła, bladła i modliła się, by nie wymyśliła czegoś okropnego.
Kasia nigdy nie próbowała odeprzeć ataku. Zawsze bała się, że stanie się pośmiewiskiem całej szkoły, tego bała się najbardziej. Zawsze starała się przejść obojętnie wobec przedziwnych pomysłów klasowej dyktatorki.
            Zbliżało się semestralne wystawienie ocen. Kasia, bojąc się o swoje stopnie, idąc do szkoły, pogrążona była w myślach o tym, jak może poprawić swoją sytuację
 z ocenami.
Właśnie przechodziła na drugą stronę ulicy, gdy zauważyła, jak grupa uczniów z jej szkoły stoi przed słupem z ogłoszeniami.
Zaciekawiona podeszła bliżej. Przywitał ją gromki śmiech i głupie komentarze. Na słupie znajdowało się ogłoszenie o tym, że pewna uczennica z gimnazjum ma do sprzedania własne ciało. Pod spodem wisiało zdjęcie Kaśki. Nie mogła zrozumieć, dlaczego wszyscy ją tak nienawidzą. Nie słuchając już głupich uwag na swój temat pobiegła przed siebie.
Wiedziała, że jest to sprawka Magdy i jej grupy, którzy całkowicie chcieli jej dokuczyć. Łzy ciekły jej strumieniami. Czuła taką bezsilność, jakiej prawdopodobnie nikt na świecie nie doświadczył
Pobiegła w stronę mostu nad rzeką. Zanim tam dobiegła, wypłakała już wszystkie swoje łzy. Czuła się upokorzona, zawiedziona, a jednocześnie nie rozumiała, dlaczego jej koledzy z klasy postąpili tak wobec niej.
Usiadła na moście, wyciągnęła z zeszytu kartkę i zaczęła pisać swoje ostatnie słowa.
„Wszyscy, którzy będziecie czytać te słowa, wiedzcie, że mam do was żal. Nie zauważyliście tego, co działo się w klasie, co działo się ze mną. Nikt mi nie pomógł. Ale to teraz nie jest najważniejsze. Wymierzcie sprawiedliwość Magdzie. To ona jest wszystkiemu winna. Nie radzi sobie z własnymi emocjami. Gromadzi wokół siebie ludzi, którzy boją jej się. A ja już nie mam siły na to, co mi zrobiła. Już przestałam się gniewać. Nigdy już nie będę się gniewać.
Kaśka”
Zgięła kartkę na pół i wsunęła ją pod kamień. Weszła na balustradę. Chciała skoczyć. Jednocześnie bała się, ale chciała w końcu nie czuć tego upokorzenia, z którym nigdy nie poradziłaby sobie.
„Lecę w ostatnią podróż, do krainy wieczności
Daj innym, Boże, po gramie mądrości”
Z tymi słowami skoczyła z mostu. Lecąc, zapominała o wszystkim. Zanurzyła się w zimną toń. Powoli kończyło się krótkie życie.

***

            - Dlaczego nikt mi nie powiedział, że takie sytuacje mają miejsce? I to w mojej szkole? Dlaczego tak żeście się zachowywali? Ja tego nie rozumiem. Co wami kierowało, żeby tak upokorzyć Kasię? – dyrektorski głos grzmiał w klasie od piętnastu minut. – Czy wy nie zdawaliście sobie sprawy, że idąc za złym przykładem w końcu ściągniecie na kogoś niebezpieczeństwo? Wszystkie osoby, o których we wczorajszym przesłuchaniu wspomniała Kasia mają obniżone zachowanie i są zawieszeni w prawach ucznia.- Dyrektor gimnazjum wyszła z sali.
Wychowawczyni klasy nie mogła zrozumieć, jak wszyscy dali namówić się Magdzie na tak ordynarne metody zaspokajania własnej wartości. Uważała, że ma rozsądną klasę.
- Proszę pani, bo my… Myśmy się bali Magdy. Powiedziała, że jak jej nie będziemy pomagać, to… ona zrobi z nami coś złego. I my będziemy zmuszeni do przeniesienia się ze szkoły. Strach nas blokował, ale teraz zrobimy wszystko, co w naszej mocy, by pomóc Kasi. Całe szczęście, że ten rybak tam był, że żyje teraz. My przepraszamy…- Cała klasa zaczęła tłumaczyć swoje naganne zachowanie.
Jednak wychowawczyni nie mogła pojąć, co kierowało Magdą, z pozoru taką spokojną dziewczyną.
Na wytłumaczenie tej sytuacji zdobyła się Patrycja, która była najbliżej Kasi, jednak również uczestniczyła w całym złym przedsięwzięciu.
- Magda… Ona potrzebowała się dowartościować. U niej w domu nikt nie ma czasu. Czuje się samotna. Ona zrobiła to, bo nikt jej nie zauważał. Czuła się zagrożona. Powinna się leczyć. To coś z jej psychiką jest nie tak. My jej pomożemy. Byleby nie zrobiła czegoś takiego więcej.

***

            Przed salą sądową czekała osłabiona Kasia, jej rodzice, dyrektor szkoły, wychowawczyni, kilkoro kolegów z klasy, kiedy przyszła Magda z rodzicami.
Nie czuła się winna. W pewnym stopniu poczuła satysfakcję, że w końcu rodzice ją zauważyli, że znaleźli chwilę, by być z nią. To za tym najbardziej tęskniła.
Chwilkę przed wejściem na salę rozpraw matka Magdy zapytała córki:
- Madziu, czemu to zrobiłaś? Dlaczego nic nam nie powiedziałaś, że nas potrzebujesz? – nie mogła opanować łez, które same popłynęły po policzkach.
- Mamo, myślisz, że to jest takie łatwe? Od śmierci Zuzi nie zajmujecie się mną, a ja was tak potrzebuję! Z niczym sobie nie radzę! To przez was! To wszystko przez was! Nienawidzę was! – gdy wykrzyczała całą swoją nienawiść do rodziców mocno się w nich wtuliła. Teraz dopiero poczuła, że znalazła tę zagubioną więź.